Teraz kilka zdań o potencjalnych zwycięzcach w wojnie paliwowej. Nie trzeba być szczególnie zainteresowanym tematem by uznać za prawdziwą bardzo ogólną tezę, że producenci – eksporterzy tracą, zyskują natomiast ci którzy ropę i gaz importują. Możemy w zasadzie wskazać dwa podstawowe geograficzne obszary, które w tej drugiej grupie się znalazły. Po pierwsze to państwa Azji i Pacyfiku, a po drugie my, czyli Europa.
Większość krajów w regionie Azji i Pacyfiku, to konsumenci netto ropy naftowej, dzięki czemu ich gospodarki mogą skutecznie wykorzystać okres niskich cen ropy naftowej i zwiększać konkurencyjność swego eksportu na rynkach światowych. Ta sytuacja dotyczy także Indii i Chin (a może nie tyle także, co raczej przede wszystkim). Chiny jednak znalazły się na skraju tsunami gospodarczego i niskie ceny paliw mogą nie zostać wykorzystane do kolejnego etapu globalnej ekspansji, a raczej spadający popyt na paliwa w tym państwie dodatkowo negatywnie wpływa na ceny paliw na rynku globalnym.
Także i tu są państwa eksportujące surowce energetyczne i dodatkowo silnie od nich uzależnione jak Malezja (ropa), czy Indonezja (gaz ziemny). Swoją drogą ten drugi surowiec po gwałtownych spadkach w ostatnich latach ma szansę na mocne odbicie:
Natural gas
Podobnie, jak w przypadku wielu państw Azji, niskie ceny ropy naftowej będą w dużym stopniu dobrodziejstwem dla Europy, ponieważ większości naszego kontynentu to kraje konsumenci netto surowców energetycznych. W dłuższej perspektywie, utrzymujące się niskie ceny ropy naftowej mogą jednak powodować problemy gospodarcze w wielu państwach UE. Sektor paliwowy jest tu bardzo ważnym komponentem wzrostu gospodarczego, jak i ważnym pracodawcą. Wystarczy wspomnieć, że zgodnie z rankingiem FT 500 Europe za 2015 rok PGNiG jest 4-tą największą polską firmą, a PKN ORLEN 6-tą. Ich przychody są skorelowane z cenami ropy, zresztą podobnie jak para-podatki w cenie paliw będące dochodem polskiego budżetu. Ceny paliw mają także istotny wpływ na ogarniającą Europę deflację.
Istotniejszym problemem, z którym może mieć do czynienia Unia Europejska w świecie niskich cen paliw, jest jej konkurencyjność. Nie od dziś jesteśmy świadkami kurczącego się znaczenia ekonomicznego i politycznego Unii Europejskiej na arenie światowej. Konkurencyjność europejskiej gospodarki, jej innowacyjność i zaawansowanie technologiczne przypomina, w porównaniu do gospodarki amerykańskiej, czy gospodarek państw Azji i Pacyfiku, drugą ligę, i to przy uwzględnieniu w tym stwierdzeniu dużej dawki optymizmu. Przed Unią Europejską stoi szereg problemów, które dziś obserwujemy, a które mają znamiona „gwoździ do trumny”. Niskie ceny surowców mogą spowolnić, albo powstrzymać jeden z nich – konieczną rewolucję gospodarczą, która być może jest kluczowa dla przetrwania UE w obecnym kształcie. Tanie surowce energetyczne w krótkim horyzoncie czasowym są dla Europy jednym z elementów budujących szansę na powstrzymanie ponownej recesji, a zarazem w długiej perspektywie są zagrożeniem dla niezbędnych reform umożliwiających przetrwanie całego ugrupowania.
I jeszcze jeden aspekt. Niskie ceny paliw mają istotny wpływ na przyhamowanie rewolucji technologiczno-ekologicznej w poszukiwaniu alternatywnych źródeł energii. Jeżeli mamy obecnie koniec okresu drogiej energii z tradycyjnych źródeł, to może to być także koniec znaczącego finansowania poszukiwania eko-miłej alternatywy. Dla wierzących w global warming, jako efektu ludzkiej działalności może to oznaczać koniec nadziej na powstrzymanie katastrofy, która nas czeka. Może więc lepiej nie wierzyć w ludzki wkład w globalne ocieplenie, a może przestać cieszyć się z taniej benzyny?
słowa kluczowe: podmioty demokracji gospodarczej, dochodu narodowego, hiszpania ekonomia, nagroda nobla ekonomia 2012, sytuacja gospodarcza hiszpanii, ropa 2, pkb na świecie 2011, gospodarka hiszpanii 2012, stypendium indonezja, mechanizm rynkowy ekonomia