Za dużo myśląc o tym nie mającym o niczym pojęcia zwierzaku, który całe życie tylko by żarł i ganiał za najróżniejszymi rzeczami, od motylków po motocykle, zapaliłam silnik w mojej służbowej Pandzie i zaczęłam powoli wytaczać się z wciąż uśpionego osiedla. Piękny dzień się szykuje, nie ma co.. A czy Wynagrodzenia pracowników oddelegowanych do Łomży aby się zgadzają? Nie pomyliłam się o jakąś minimalną, nic nie znaczącą kwotę wystarczającą, żeby przy lada kontroli rozpętało się piekło? Klęłam, na czym moja korporacja stoi, starając się przy okazji nie przejechać staruszka woźnego, który od samego rana z uporem godnym lepszej sprawy zajmował się grabieniem liści na trawnik. Kolejna biedna ofiara konieczności wczesnego wstawania w październiku. Gdyby tak wreszcie zmienili nam te godziny na takie, które mają we wszystkich normalnych i cywilizowanych formach… Ech, marzenia. I tak pewnie każą nam dzisiaj zostać po godzinach. Czasami naprawdę mam ochotę odejść i poszukać jakiejś normalniejszej pracy!